Food not bombs
Jedzenie Zamiast Bomb rozdawane jest też w Polsce. W całym kraju działa ok. 30 sekcji, m.in. w Bydgoszczy, Warszawie, Krakowie, Wrocławiu (tu najdłużej, bo już od 1997 r.) czy Bielsku-Białej. Oprócz darmowego posiłku równie ważny jest społeczny przekaz: antywojenny, równościowy, antynacjonalistyczny.
W Bielsku-Białej, gdzie FNB działa od 2011 r. Początki inicjatywy? – Było nas z dziesięć osób na którymś z koncertów stwierdziliśmy, że fajnie byłoby zacząć działać. Spotykaliśmy się więc na wspólnym gotowaniu i tak jest do dziś. Przez inicjatywę FNB 2B przewineło sie mnóstwo osób, którzy dołożyli swoją cegiełke w istnienie tego oddolnego ruchu. Dziś coraz młodsxe pokenie gotujd i wydaje posiłki co niedziele w Bielsku-Białej.
Jedzenie Zamiast Bomb nie jest organizacją, a oddolną inicjatywą ludzi, którzy chcą działać dla swojego społeczeństwa, mające na celu zwrócenie uwagi na politykę władz wobec swoich obywateli. To protest przeciwko wydawaniu ogromnych sum pieniędzy na zbrojenia i działania wojenne, podczas gdy część społeczeństwa zmaga się z biedą i głodem.
Jedzenie Zamiast Bomb rozdawane jest też w Polsce. W całym kraju działa ok. 30 sekcji, m.in. w Bydgoszczy, Warszawie, Krakowie, Wrocławiu (tu najdłużej, bo już od 1997 r.) czy Bielsku-Białej. Oprócz darmowego posiłku równie ważny jest społeczny przekaz: antywojenny, równościowy, antynacjonalistyczny. Michał (z wykształcenia historyk) z gdańskiego FNB działa w „foodach” od początku. Antysystemową aktywność zaczynał w Federacji Anarchistyczne
W Bielsku-Białej, gdzie FNB działa od 2011 r. dominuje skipowanie, czyli wypady do śmietników przy supermarketach w poszukiwaniu żywności nadającej się do jedzenia. – Dużo jest warzyw: marchewki, pietruchy, bakłażanów, pomidorów – większość idzie do zupy, ale starcza też dla moich świnek morskich – mówi Włodek (z wykształcenia inżynier jakości), współzałożyciel bielskiego FNB. – Ale najwięcej jest bananów. Regularnie pieczemy z nich chlebki.
Początki inicjatywy? – Było nas z dziesięć osób. Środowisko hardcorpunkowo-antyfaszystowskie. Na którymś z koncertów stwierdziliśmy, że fajnie byłoby zacząć działać. Dlaczego w to wszedłem? Dużo czytałem o sekcjach w innych miastach, spodobało mi się, że można pomagać – mówi Włodek. – Nie jem mięsa, ekipa też była wegańsko-wegetariańska. Wtedy tego typu jedzenie nie było jeszcze tak powszechne w sklepach, jak dziś. Spotykaliśmy się więc na wspólnym gotowaniu – taka forma spędzania czasu, do tego rozmowy, organizowanie demonstracji.